smutni ludzie zaczynają smutni i kończą
odwaga to niepożądana cecha
podczas końca świata ściany były białe
nostalgia ma kolor błękitny
czy wszystko potem to próba zapomnienia
jedna wielka fabryczna zmarszczka
między pułapkami językami ognia sypię się jak
sufity ruin
nie ma dziur w pamięci
niczym bandaż a ja jestem tą mumią w środku
mówię rzeczy tylko po to by się delektować
zapachem głosek
to męczące tak ani nie cofać się ani nie skakać
chęć nagich ciał na stołach tych szarych
biurowych
cokolwiek twarze imiona
z każdym razem tworzę nowe rekordy desperacji
niczym ciekły azot parzyć ramiona
surowe wnętrza i minimalistyczna muzyka w tle
filmy jak partytury rozrysowane na pięcioliniach
jestem ścinkami i jestem dekalogiem i jestem
taśmą
mogę wymyślić sobie nowe imię
chcę być ładna i ostatnia