poniedziałek, 17 października 2011

when everybody else refrained, my uncle johnny did cocaine: #1 Damien/Chloe

To takie ckliwe, niski głos Elli Fitzgerald wprawia w drżenie ściany i podłogę. A na podłodze leży Damien z zamkniętymi oczami i słucha. Nie płacze już, dawno z tego wyrósł. Może się różnić muzyką od innych facetów, ale nie uśmiechało mu się dalej posuwać w odejmowaniu sobie męskości.


I co z tego, że tak mijało mu ostatnie pięć dni? Nieogolony Damien w samych bokserkach i jazz lub śmieszne francuskie electro. Telefon wiecznie włączony, ale nie ma nikogo, kto by zadzwonił, kto by napisał choćby jednego sms-a. Gdyby miał to jebane konto na facebooku to pewnie byłoby inaczej, znalazłby się ktoś kto skomentowałby jego zdjęcia, bo przecież Damien robi takie ładne zdjęcia, bądź też link z piosenką ale po co wystawiać swoją samotność do oglądania przez wszystkich? I tak mija kolejne siedem dni, telefon pewnie się rozładował, Damien przestał już na niego patrzeć. Dzika rozpacz z Vive la Fête, ale co to za ohydne święto? Damien krzyczy, ale nie ma nikogo, kto by odpowiedział.


Nagle ta głupia muzyka cichnie, Damien otwiera oczy i oczy wyrażają ulgę. A potem oczy widzą włosy charyzmatycznej szmaty Chloe. Och jak on jej nienawidzi, ma tabuny ludzi pod sobą, a on nikogo.


Chloe wrzeszczy i Chloe bluzga, i Chloe robi wyrzuty i pojawiają się takie słowa jak telefon, matka i Damien, debilu jebany, bo jeśli chodzi o słowa, to Chloe się nigdy nie wysila. Potem rzuca mu jakieś ubrania i oznajmia, że ma wyjść. I nie za miesiąc, tylko już, już, już, już.


I lądują w jakimś parku, Chloe wręcza mu hot-doga (żałośnie wyglądasz, oznajmia)


¬- Co, zabrakło ci przyjaciół?


Chloe posyła mu w odpowiedzi najbardziej podły uśmiech, na jaki ją stać. Ale Damiena już to nudzi, Damien tak patrzy i ma wrażenie, że widział to wszystko.


¬- Przespałam się z Diabłem, nie mam przyjaciół.


- To co z tego? Ty akurat sypiasz ze wszystkim, co ci w ręce wpadnie. To chyba nie powinno być dla nikogo problemem.


- Sypiam i porzucam, więc twój kochany odpada z miejsca – Damiena nie obchodzi, co Chloe, małą podłość wita wzruszeniem ramion. – Potem obraża się Anna, bo przecież to ma być miłość jej życia i ta szmata Chloe go zaliczyła. Neve pójdzie za nią wszędzie a Gina kurwi jakieś ćpanie i nie rozumiem, co mówi do mnie.


- I co? Znasz tylko tylu ludzi?


- Tak. Może mnie zna więcej, ale ja znam tylko was. Nawet rodziców nie znam, bo zdechli. Nie lubię ludzi, mam na nich alergię, wkurwiacie mnie.


- Samotnik z ciebie, Chloe.


- No i co z tego? Lubię. Jest mi dobrze z tym.


- Więc czemu jesteś teraz ze mną, a nie gnijesz gdzieś samotnie?


- Lubię gnić, to takie seksowne, idę sobie sama przez park i rzucam władcze spojrzenia ludziom, którzy nigdy nie będą mnie mieć. Kupuję kawę w McDonaldzie i czytam sobie gazetę, oglądam w kinach filmy znajduję jakieś odludne miejsca żeby się tam zaćpać tak, żeby polała mi się z żołądka bądź z nosa krew, i żeby tak porządnie rzygnąć tym całym gównem i już nigdy więcej tam nie wracać. Pytasz mnie, czemu siedzę teraz z tobą. Kurwa, wiesz co? Czasem mam po prostu dość bycia samą, bo to jest takie fikcyjne takie nierealne. Spotkałam się z tobą dzisiaj, żeby sobie przypomnieć, że żyję. Że jeszcze tu jestem.


Potem łapie Damiena za rękę i trzyma, trzyma mocno po chwili sinieją mu palce.


- To ten moment, w którym się na ciebie rzucam i spadamy z ławki, i uprawiamy dziki, namiętny seks, aż złapią nas psy. I zrobiłabym to, tak w sumie, co za kurwa niespodzianka, w końcu robię to na prawo i lewo, na pewno słyszałeś, ale zrobiłabym to, gdybyś był kimś innym, bo to trochę zjebane, wiem, ale tylko ty jeden ze wszystkich bilionów ludzi na świecie rozumiesz, co mówię bo tylko ty jeden potrafisz pojąć moją pierdoloną słabość i ufam ci, tak cholernie ci ufam, bardziej niż mojemu chujowi psychiatrze. Nie chcę cię tracić.


- To chyba nie jest słabość – stwierdza Damien ostrożnie. – Dobrze sobie z tym radzisz.


- Chodzę do psychiatry, jak myślisz, jak ja sobie z tym radzę? Ja sobie nie radzę. Ani trochę.


Patrzy w jego oczy taka rozeźlona. Ach, Chloe i prawdziwe emocje, rzadko widuje ją taką. Chloe nigdy nie wychodzi z emocjami wprost, zawsze rzuca je gdzieś w kąt.


Głupia Chloe okazuje się prawdziwym, złamanym człowiekiem. Głupia Chloe zasługuje na admirację.


Jej język zwinnie wpycha się do ust Damiena. Spadają z ławki i uprawiają dziki, namiętny seks, aż złapie ich policja.



lubię gówno.