środa, 20 lipca 2011

sześć - niels.

1.

Niels nie lubi się dzielić. Jedzeniem, pieniędzmi, wspomnieniami, myślami, dupami. Po prostu nie lubi, nawet jeśli sobie ktoś zapracował, nawet jeśli była to Taryn. Albo może Mona. Niels się zgubił już, gdzieś między jednym pokojem a drugim, między jednym końcu Londynu a drugim, nawet nie stoi już pośrodku, tylko niewiadomo gdzie, nikt nie wie, gdzie jest, nikt nie może mu pomóc.

Telefon milczy, jak podle.

2.

Ciemne oczy Mony, jakże kiedyś one były kuszące, jak wabiły, jak świat stawiał się od nich twardszy, jak podnosiła się temperatura. Ciemne oczy Mony, czemu one rozbierają teraz Taryn? Ciemne oczy Mony, czemu tak gwałtownie tracą czar? Czyżby już umierały, tak młodo? Gasną, gasną, gasną, nie ciemnieją już, tylko się wypłycają, zbyt szybko pozostanie po nich tylko mokry ślad, to boli, czemu Mona znika, czemu Mona znika?

Miało być przecież tak pięknie, zostawić Taryn i jej dziwne, zrozpaczone, zaborcze gry za sobą, uciec, uciec, uciec z tą silną, pewną siebie Moną. Ale Mona też gra, nawet jeszcze bardziej, kim w ogóle jest Mona, nagle same wady, gdzie te zalety? Gdzie te zalety?

3.

Taryn przynajmniej się zna. Wie się, czego od niej oczekiwać, wie się, kim w ogóle jest. Nie ma tego poczucia zagrożenia, bo choć nigdy tak naprawdę się jej nie posiadło, to przecież Taryn należy do Nielsa i może to uwłaszczenie nastąpiło bardziej na przymus niż dobrowolnie, ale Taryn jest jego i to zobowiązuje, i to dodaje punktów.

Oczy Taryn są jasne, tak bardzo niepozorne, jak i ona cała. W Monie widać, że może dużo, że będzie kłamać, że oszuka, że będzie stawiać na swoje i to tak bardzo przewidywalne, że od razu nudne i chce się, żeby Mona naginała zasady coraz bardziej, żeby je złamała, ale, o dziwo, Mona się boi. A Taryn się nie zatrzymuje, Taryn się nie ogląda, bo Taryn nie robi nic dla pokaz, tylko z przekonania, robi wszystko z siebie i to jest godne podziwu, z tym, że tak wiele już tej Taryn, że chciałoby się odpocząć.


Taryn jak papierosy, palisz, palisz, nie chcesz palić, ale jak przestajesz, to robi się naprawdę źle, nie można bez tych cholernych papierosów już żyć i trzęsą się ręce i się pocisz i ten ogromny dyskomfort, na wpół zabite płuca domagają się dalszej destrukcji i nawet serce, ten zdrajca, pan serce, krzyczy o kolejne marlboro.

4.

Niels nie przejmuje się już ludźmi, tak wielu ich jest, tak wielu nieważnych, tak zbędnych, Niels najchętniej by się ich pozbył. Niels nie potrzebuje przyjaciół, niepotrzebni mu ludzie, którzy by go znali, najlepiej być samemu dla siebie. Może po prostu od czasu do czasu można się wyżalić jakiejś egzotycznej piękności, nie wiem jak pozbyć się Mony. Nie wiem, jak pozbyć się Mony. Bo decyzja już zapadła.

5.

The way you’re dancing makes me come alive, makes me shiver and perspire głos Briana płynie z tych wielkich głośników Michaela. Michael to muzyk. Michael potrzebuje tych wielkich głośników, żeby grać, przynajmniej tak mówi. Nielsa gówno to obchodzi, szczerze mówiąc.

Your surreptitious glancing, the way you crack a smile, you really start a fire. Więc to jest jakaś domówka w domu Michaela, jakże alternatywna. Michael jest prawie jak żeńska wersja Taryn, tylko jakże mniej popierdolony. I mniej ładny. I Michael nie jest nią. Nie poruchasz Michaela.

The way you’re moving, hips from side to side, makes you all that I desire. Oczywiście, że Taryn została zaproszona na alternatywną imprezę do Michaela. Została zaproszona jako gość honorowy. Dlatego teraz tańczy na środku pokoju, tak cudownie rozmarzona. Płynie. Taryn płynie.

6.

To już czas, by Niels zaczął myśleć o sobie, zmierzył się ze swoimi demonami, tak długo je chowa już w sobie, najwyższa na to pora.

Ale Taryn… Taryn i jej demony, Taryn i jej potrzeba myślenia o sobie dzień w dzień, minuta za minutą, ta potrzeba, by angażować w to Nielsa… to takie kuszące. Ach, te jej demony, tak groźnie poważne a jednocześnie tak błahe w porównaniu z tymi Nielsa.

Mała, słaba Taryn, jednocześnie tak słodka w tej swojej niemocy, w tej niepozornej delikatności, objawianej tak rzadko, tylko w ciemnych zakamarkach mieszkania. Mała, słaba Taryn, którą można przytulić, którą wystarczy się zacząć interesować, by jej problemy znikły, choć na krótką chwilę, nie było ich zupełnie.

7.

Tak jest i dzisiaj, Taryn robi się nagle szczęśliwa, bo czuje na sobie spojrzenie Nielsa, to zachwycone spojrzenie Nielsa, spojrzenie, które chce ją natychmiast rozebrać i wziąć na kuchennym stole. I wydaje się o wiele bardziej szczęśliwa, jako trzeźwa. Taryn trzeźwa i szczęśliwa, jakoś nigdy się to nie chciało łączyć.

Niels nie jest jedynym, który się tak na nią patrzy. To płonąca świadomość.

8.

– Ona nie jest twoja, Niels. Pamiętaj o tym – łaskawie rzecze och wielki gospodarz Michael.

Podaje mu jakieś piwo, piwo przypominające siki, jakże kurwa cudownie, jakże kurwa alternatywnie, piwo. W tym piwie powinien utopić wszystkie swoje smutki, w tym piwie powinien utopić błękitnokrwistą Taryn. Och, tak, jakże łatwo utopić Taryn w takim gównie.

Wprawdzie jej samej to gówno przechodzi przez gardło raz dwa i zaraz słychać och Michael, jakie dobre piwo, dolejesz mi jeszcze? I dzielny, bohaterski Michael idzie dolać.

– Ona zawsze jest moja – Niels bardzo chce w to wierzyć, tak.

piątek, 1 lipca 2011

.

Zachwyca konkretny rodzaj rzeczy

Stary noblista i wiersze o krótkich spódniczkach

Ładna muzyka podczas scen seksu

Błagalne jęki czterdziestolatek

Sprzedające się nastolatki

Bo to szokuje tak

Że można się rozebrać i jęczeć też



Nie to nie ma wartości artystycznych

Ale i tak dostaje nagrody

(Blisko do rzeczywistości)

I staje się Słowackim dwudziestego pierwszego wieku

(Jak nie zachwyca jeśli zachwyca)



Sprzeciw określa się konserwatywnym

Bo należy kochać przerost formy nad treścią

I marzenia szesnastoletnich dziewczynek

(Do negatywnej opinii brakuje ci lat)

Mówią czasy się zmieniły

Teraz nadeszła era nowoczesności

Nowoczesności

Seksu