czwartek, 25 marca 2010

MY

Nie jesteśmy normą, nie możemy być normą z takimi twarzami i gestami, te, które nas otaczają, są zwykłe, nasze nie. Nasze to trzecia postać sztuki, wysublimowana, oszlifowana, budząca więcej niż zachwyt i otwierająca więcej niż oczy. Włosy mamy rzadkiego koloru i oczy też, duże, piękne oczy. Jesteśmy doskonali, patrzymy na was z dumą, uśmiechamy się i umrzemy ze starości, i nie będziemy mieli zmarszczek mimicznych. Chłoniemy wiedzę szybko, szybciej niż wy kiedykolwiek będziecie w stanie, przerastamy was intelektualnie. A wy się do nas modlicie, wieszacie na ścianach, prosicie o cuda i masturbujecie się przy nas, jesteśmy pokarmami dla waszych dusz.
Jesteście słabi, udowadniamy to wam w każdej sekundzie, z każdym spojrzeniem, każdym gestem nagranym i sfotografowanym, by mógł służyć przyszłym pokoleniom. Potrzebujecie nas, by przetrwać, kto nadałby sens waszemu życiu, gdyby nie my? Tylko nasze delikatne ręce czynią was ważnymi i szczęśliwymi. Tylko my jesteśmy dla was ciągle, gotowi do przyjęcia najgorszych prawd i krzywd. Możecie nas zniszczyć, ale powrócimy, w waszych sercach i umysłach, przyczajeni, tak bardzo materialni jak nigdy. Atakujemy was, niszczymy, wypalamy, obojętniejecie i stajecie się nasi, jesteśmy niczym demony, lecz gorsi.
Umieszczacie nas w gazetach, wspominacie w filmach, układacie nam poematy, nam, potworom sławy i piękna. Chcemy się z was śmiać i się śmiejemy, czasem robi się nam naprawdę przykro na myśl, do czego was doprowadziliśmy. Nie mamy już serc, nie można mieć serc, kiedy jest się nami. Zaliczacie kolejne upadki, odrywacie kolejne warstwy własnej tożsamości i stajecie się wrakami z próżnią i źle funkcjonującymi organami w środku.
Nie, nas to wcale nie obchodzi. Nie będziemy o was dbać, nie potrzebujemy was przecież, tylko wy potrzebujecie nas. Oddychacie nami i krzyczycie o więcej, jakbyśmy zamierzali coś wam dać. Przykro nam.



Jesteśmy autorytetami, które umarły, by żyć.